W dobie powszechnej dostępności bezpłatnych kont bankowych, coraz rzadziej spotyka się sytuację, w której małżonkowie posiadaliby wspólny rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy (a jeszcze kilkanaście lat temu było to normą). Mogłoby się wydawać, że takie rozwiązanie jest zbędne, jednak ma ono kilka zalet. Oczywiście istnieją też wady. W tym artykule sprawdzamy, czy posiadanie wspólnego rachunku bankowego ma sens.
Wspólny rachunek bankowy bez wątpienia ułatwia gospodarowanie budżetem domowym. Małżonkowie otrzymują na niego swoje pensje, które stają się wspólną pulą dostępnych środków. Wszystkie wydatki czynione przez współposiadaczy rachunku są widoczne dla obojga małżonków. Pozwala to spisywać koszty, zestawiać je z wpływami i tym samym prowadzić realistyczny budżet domowy.
Kolejną zaletą jest to, że nie trzeba ponosić kosztu utrzymywania dwóch osobnych rachunków. Choć nadal można znaleźć konta zupełnie darmowe, to jest ich coraz mniej. Jeśli małżonkowie mieliby posiadać osobne konta i za każde z nich płacić np. 10 złotych miesięcznie, to jak łatwo policzyć, rezygnacja z jednego rachunku przyniesie oszczędność rzędu 120 złotych rocznie.
Wspólny rachunek bankowy jest też korzystny w sytuacji starania się o kredyt hipoteczny w banku, który prowadzi konto małżonków. Nie ma wówczas konieczności przedstawiania zaświadczeń o dochodach, bo bank ma swobodny dostęp do analizy wpływów współposiadaczy rachunku.
Posiadanie wspólnego, jedynego rachunku bankowego, jest fatalnym pomysłem w sytuacji, gdy małżonkowie dysponują bardzo dużymi środkami finansowymi. Jeśli ich oszczędności przekraczają sumę 100 tysięcy euro, należy bezwzględnie przetransferować część środków do innego banku. Powód? W przypadku bankructwa instytucji Bankowy Fundusz Gwarancyjny zapewnia zwrot środków tylko do kwoty wspomnianych 100 tysięcy euro. Chodzi więc o bezpieczeństwo finansowe.
Wspólne konto może również rodzić małżeńskie konflikty. Jest to szczególnie uciążliwe w sytuacji, gdy małżonkowie są wobec siebie zaborczy i wypominają sobie każdy nieuzasadniony (z punktu widzenia drugiej strony) wydatek.
Bardzo złym pomysłem jest też prowadzenie wspólnego rachunku bankowego w momencie, gdy jedno z małżonków jest przedsiębiorcą i chciałoby wykorzystać konto do prowadzenia swoich rozliczeń. W razie kontroli skarbowej rachunek zostałby prześwietlony przez urzędników, a w skrajnym przypadku mógłby nawet zostać zablokowany.
Kolejny argument na NIE – przerwy w dostępnie do konta. Oczywiście zdarzają się one stosunkowo rzadko i są planowane w godzinach nocnych, jednak czasami dochodzi do awarii bankowych systemów informatycznych. Mogłoby to spowodować brak dostępu do pieniędzy.
Posiadanie wspólnego rachunku bankowego (jako jedynego) ma więcej wad niż zalet, dlatego nie polecamy tego rozwiązania.