Jeśli ktoś sądzi, że kredyty są dla ubogich, to jest w wielkim błędzie. W praktyce te produkty finansowe są przeznaczone wyłącznie dla osób, które osiągają przynajmniej przyzwoite dochody. W końcu bankowi zależy na tym, aby klient spłacił kredyt, w dodatku z możliwie wysokimi odsetkami. Jeśli więc zamierzasz wkrótce złożyć wniosek kredytowy, to najpierw przygotuj sobie dokumenty potwierdzające osiąganie przez Ciebie dochodów. Pamiętaj też, że nie wszystkie ich źródła są przez banki akceptowane.
Dochodem w rozumieniu banku może być każdy wpływ na konto klienta, który jednak musi mieć charakter regularny. To niezmienna zasada. Jeśli więc np. utrzymujesz się ze zbierania runa leśnego i osiągasz z tego tytułu dochody przez 3-4 miesiące w roku, to nie masz żadnych szans na uzyskanie kredytu.
Banki akceptują natomiast nie tylko pensję, ale też renty i emerytury. Lista źródeł dochodu, które nie są brane pod uwagę przy ocenie zdolności kredytowej klienta, jest jednak znacznie dłuższa:
Bank nie zaakceptuje również innych źródeł dochodu, które nie są w żaden sposób udokumentowane. Chodzi głównie o tzw. pracę na czarno.
Najczęściej z odmową przyznania kredytu – żaden bank nie weźmie na siebie ryzyka współpracy z klientem, który nie gwarantuje rzetelnego spłacania rat. Taką gwarancją jest wyłącznie zaświadczenie o osiąganiu regularnych dochodów.
Pamiętaj
Wcale nie musi to być umowa o pracę. Banki akceptują też kontrakty i umowy cywilnoprawne, ale zawsze wymagają przedstawienia co najmniej 3 lub 6 ostatnich umów.
Zdarza się, że klient osiąga dochody z różnych źródeł, z których część jest przez banki nieakceptowana. W takiej sytuacji zdolność kredytowa klienta zostanie obniżona i np. zamiast 100.000 złotych bank zaproponuje mu 40.000 złotych.
Jedynymi instytucjami, których nie interesuje źródło ani poziom dochodów klienta, są tzw. parabanki, czyli prywatne firmy pożyczkowe. Korzystanie z ich usług jest jednak prostą drogą do wpadnięcia w pętlę zadłużenia.