Polskie drogi wciąż należą do najniebezpieczniejszych w Europie. To paradoks, ponieważ ich stan stale się poprawia, ale statystyki wypadków wcale nie są wyraźnie lepsze. Największy wpływ na to ma tzw. „polski styl jazdy” – agresywny, nieprzemyślany, często bardzo ryzykowny. Nie bez znaczenia jest również typowa dla nas relatywizacja przepisów drogowych: lubimy je interpretować i dostosowywać do swoich potrzeb. Jeśli kwestia bezpieczeństwa nieszczególnie do Ciebie przemawia, być może do zdjęcia nogi z gazu zmobilizuje Cię… portfel. Łamiąc przepisy drogowe marnujesz bardzo dużo pieniędzy!
Konkretne wyniki zależą oczywiście od danego modelu samochodu, jego wielkości oraz od silnika, ale zasada jest stała: im szybciej jedziesz, tym więcej paliwa spala jednostka napędowa. Nie ma tutaj żadnej filozofii, działają tu wyłącznie prosta prawa fizyki i mechaniki. Wyższa prędkość generuje większy opór powietrza stawiany przez karoserię, a więc silnik musi użyć więcej siły, by utrzymać zadaną prędkość pojazdu.
Średnio zwiększenie prędkości na autostradzie o 20 km/h powoduje wzrost spalania o minimum 15%. Czy nie lepiej zatem stosować się do ograniczenia (które w Polsce wynosi 140 km/h), podróżować spokojnie, dostatecznie dynamicznie, a do tego o wiele bezpieczniej, niż gnać np. 180 km/h?
Wszystko jest kwestią odpowiedniego planowania. Jeśli się spieszysz i musisz dojechać na miejsce o wyznaczonym czasie, to po prostu wyjedź nieco wcześniej. Samochód zużyje mniej paliwa, a to przełoży się na odczuwalne oszczędności w portfelu.
Taryfikator mandatów obowiązujący w naszym kraju nie jest zbyt wysoki, ale to stopniowo będzie się zmieniać. Nie ma bowiem innego sposobu na to, by nauczyć kierowców bezpieczniejszej jazdy, niż właśnie system kar. Spójrz na kraje skandynawskie – tam mandaty często są liczone w dziesiątkach tysięcy euro. Dlatego mało komu wpadnie do głowy pomysł rażącego łamania przepisów.
Czy naprawdę stać Cię na to, by lekką ręką wydać np. 500 złotych za przejazd na czerwonym świetle czy znaczne przekroczenie prędkości? „Zbieranie” tak wysokich mandatów jest czystą głupotą. Unikanie ich płacenia też nie jest dobrym pomysłem, bo prędzej czy później zainteresuje się Tobą Urząd Skarbowy, który naliczy też karne odsetki.
Łamanie przepisów drogowych wiąże się również z szybszym zużyciem samochodu, co oczywiście podnosi koszty jego serwisowania. Nie zapominajmy też o bezpieczeństwie. Jeśli spowodujesz wypadek czy stłuczkę, to koszty naprawy i ewentualnego leczenia spadną na Twoje barki. Efektem będzie też wzrost wysokości składki ubezpieczenia OC/AC. Pomyśl o tym wszystkim, zanim po raz kolejny postanowisz zignorować ograniczenie prędkości.