Panika to, wbrew obiegowej opinii, dość rzadkie zjawisko na rynkach finansowych, zwłaszcza tych dojrzałych, jak amerykański rynek akcji. Gdy jednak już się pojawi, to nikogo nie pozostawia obojętnym, będąc przyczyną wielu indywidualnych dramatów. Paradoks i cała sztuka polega na tym, aby w czasie paniki… zachować spokój. Po czym ją poznać? Oto kilka niezawodnych sygnałów.
Panikę najczęściej wywołują jakieś wydarzenia, które budzą więcej niż niepokój wśród inwestorów. Trudno jest natomiast wskazać jedno konkretne, co utwierdza nas w przekonaniu, że inwestorzy zachowują się nieracjonalnie i wyprzedają aktywa pod wpływem emocji, a nie chłodnej kalkulacji.
Specyficzne dla paniki rynkowej jest to, że ceny danych aktywów i całych indeksów zaliczają ogromne wahania, nawet o kilka punktów procentowych w każdą stronę. Świadczy to o tym, że część inwestorów, najczęściej lepiej poinformowanych, po prostu skupuje aktywa na przecenie, bezlitośnie wykorzystując rozchwianie rynku.
Panika ma to do siebie, że nie oszczędza nikogo. Dochodzi do irracjonalnych sytuacji, w których bardzo cenne aktywa, również odporne na bieżące wydarzenia wywołujące panikę, zaliczają ogromną korektę. Jest to niewątpliwie okazja inwestycyjna, z której wytrawni inwestorzy potrafią skorzystać.
Typowe dla paniki rynkowej jest to, że mija równie szybko jak się narodziła. Zwykle już po kilku dniach indeksy się uspokajają, a mocno przecenione aktywa zaczynają kolejny rajd cenowy, na czym korzystają inwestorzy o najsilniejszych nerwach.