Prawie półtora miliarda złotych – tyle w 2019 roku wynosiły łączne oszczędności Polaków. Były to głównie depozyty w bankach i SKOK-ach, przede wszystkim w rodzimej walucie. Wciąż stosunkowo niewiele osób decyduje się na gromadzenie oszczędności w różnych walutach, a więc między innymi w euro, dolarach, złotówkach czy franku szwajcarskim. Jest to ciekawa, choć obarczona ryzykiem opcja. Wymieniamy jej najważniejsze zalety i wady.
Gromadzenie oszczędności w kilku walutach przede wszystkim stanowi zabezpieczenie przed inflacją. Dobrze wiedzą o tym osoby, które przez lata oszczędzały na książeczkach mieszkaniowych, a po transformacji ustrojowej (i okresie hiperinflacji) okazało się, że te pieniądze są niewiele warte.
Poza tym posiadanie oszczędności w kilku walutach, najlepiej o ogólnoświatowym znaczeniu, jest dobrą receptą na czasy kryzysu gospodarczego, które zawsze powodują gwałtowne osłabienie walut narodowych.
Warto wspomnieć o jeszcze jednej zalecie, mianowicie dywersyfikacji oszczędności. Gdyby miało się okazać, że Polska przejdzie krach gospodarczy (a nie można tego przecież wykluczyć), oszczędności w złotówkach będą warte tyle, co papier, na którym drukuje się banknoty. Wówczas posiadanie obcej waluty może pomóc w przetrwaniu trudnych czasów.
Największą wadą tego rozwiązania jest oczywiście ryzyko kursowe. Nigdy nie możemy ze 100% pewnością przewidzieć, jak będzie zachowywać się dana waluta w długoletniej perspektywie. Nikt nie zagwarantuje, że np. za 10 lat strefa euro się rozpadnie, przez co unijna waluta straci na wartości. To samo zresztą może dotyczyć dolara czy franka.
Gromadzenie oszczędności w kilku walutach wymaga również posiadania różnych kont lub konta wielowalutowego. Nie każdy chce się na to zdecydować, a trzymanie żywej gotówki w domu jest jednak mało rozsądne (ewentualnie można rozważyć skrytkę bankową).
Alternatywą dla gromadzenia oszczędności w różnych walutach może być zakup naturalnych dóbr inwestycyjnych, jak chociażby metale szlachetne. Za taką bezpieczną inwestycję uchodzi złoto. Pod uwagę warto też wziąć dzieła sztuki czy akcje, choć ta ostatnia opcja wiąże się ze znacznie większym ryzykiem inwestycyjnym.