Grupy sygnałowe to funkcjonujące w Internecie grupy inwestorów indywidualnych, którzy wzajemnie informują się o np. ciekawych spółkach, których akcje warto kupić, zmianach trendów czy interesujących momentach na wykresie, mogących sugerować wzrost lub spadek notowań. Udział w grupie sygnałowej jest płatny, stąd dobrze jest zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście warto dołączyć do takiej grupy? Mamy dla Ciebie kilka wskazówek.
Stawki są różne i zależą przede wszystkim od renomy danej grupy, a w zasadzie jej lidera. Jeśli jest nim znany inwestor, który może pochwalić się świetnymi wynikami na giełdzie, to koszt jego „porad” będzie wyższy niż w przypadku grup, które prowadzą anonimowe osoby.
Dołączenie do popularnej, wręcz elitarnej grupy sygnałowej, wiąże się z kosztem od około 4000 zł netto za rok.
Wiele osób błędnie zakłada, że udział w grupie sygnałowej jest gwarancją szybkiego wzbogacenia się. Nic z tych rzeczy – nawet doświadczeni spekulanci giełdowi popełniają błędy, przyjmują złe założenia i przegrywają z rynkiem, z czego trzeba sobie zdawać sprawę i nigdy nie podążać ślepo za ludźmi, których de facto nie znamy (zwłaszcza stawiając na to cały kapitał).
Stąd publikowane na grupie sygnałowej posty trzeba traktować wyłącznie w kategorii inspiracji i nie oczekiwać, że za każdym razem uda się zarobić krocie na polecanej spółce.
Nie jest tajemnicą, że grupy sygnałowe, których członkowie dysponują konkretnym kapitałem, mają spore możliwości w zakresie manipulowania notowaniami różnych spółek – wyłącznie tych o niskiej kapitalizacji.
Zdarzają się sytuacje, gdy członkowie grupy umawiają się, że np. wywindują kurs danej spółki, aby na tym zarobić lub wprost przeciwnie – zdołują go, dzięki czemu zarobią na tzw. shortach (grze na spadki). Nie jest to zgodne z prawem, natomiast inteligentnie przeprowadzony atak spekulacyjny jest praktycznie nie do wykrycia.