Osoby planujące zagraniczne wakacje od zawsze mają ten sam problem: jak płacić za zakupy, hotele i przyjemności bez narażania się na zbyt wysokie koszty? Ponieważ Polska nie jest w strefie euro, posiadacze kont w złotówkach muszą się liczyć ze zjawiskiem pojedynczego lub nawet podwójnego przewalutowania: z waluty zagranicznej na rozliczeniową, a następnie na złotówki. Efekt jest taki, że po powrocie do domu i sprawdzeniu stanu konta może się okazać, że każde wydane euro kosztowało nas np. aż 5 złotych. Banki niedawno zaoferowały rozwiązanie, które chroni przed takimi sytuacjami. Chodzi o kartę wielowalutową.
Karta wielowalutowa, jak sama nazwa wskazuje, daje możliwość płacenia za granicą w obowiązującej tam walucie. Jeśli np. jesteśmy na wakacjach we Włoszech i zapłacimy za pizzę, z karty zostanie pobrana kwota w euro, bez późniejszego przeliczania jej na złotówki. Pozwala to uniknąć wspomnianego zjawiska podwójnego przewalutowania.
Aby wyrobić kartę wielowalutową trzeba najpierw założyć konto w banku, który oferuje taką usługę. W Polsce lista obejmuje na razie kilka instytucji, m.in. ING Bank Śląski czy PEKAO S.A. Po założeniu konta będzie ono prowadzone w kilku walutach rozliczeniowych: w złotówkach, euro, dolarach i funtach szterlingach lub frankach szwajcarskich (w zależności od konkretnej oferty). Wiedząc, do którego kraju się wybieramy, wystarczy zasilić odpowiedni rachunek konkretną kwotą i spokojnie jechać na wakacje czy do pracy.
Płacąc za granicą karta sama „rozpozna”, w jakiej walucie ma zostać pobrana opłata. W ten sposób nie ma żadnego przewalutowania, na czym właściciel karty może zyskać sporo pieniędzy, jednocześnie zachowując wygodę i bezpieczeństwo.
Przede wszystkim taka karta chroni przed niekontrolowanym wzrostem wydatków podczas zagranicznych wakacji. Posiadacz po powrocie do domu nie zostanie zaskoczony informacją, że bank pobrał z jego konta kwotę o wiele wyższą, niż wynikałoby to z aktualnego kursu danej waluty.
Karta wielowalutowa to także duża wygoda. Zamiast nosić przy sobie plik pieniędzy z kantoru, można po prostu płacić kartą i czuć się dzięki temu znacznie bezpieczniej. Nie trzeba przy tym stale przeliczać na złotówki kwoty podanej w obcej walucie.
Nawet posiadacze karty wielowalutowej muszą pamiętać, że jest to produkt dość ograniczony. Przede wszystkim banki oferują prowadzenie rachunków w zaledwie kilku walutach. Karta nie uchroni więc przed kosztem przewalutowania w sytuacji, gdy zdecydujemy się pojechać na wakacje np. do Indonezji czy Japonii.
Poza tym trzeba zwrócić uwagę na fakt, że zasilenie rachunku prowadzonego w walucie obcej i tak wymaga wymiany złotówek na np. dolary i to po kursie kantoru, który jest wyższy niż oficjalny kurs NBP. Jeśli dodatkowo bank zmusi nas do wymiany pieniędzy w systemie bankowym, trzeba będzie ponieść wysoki koszt tzw. spreadu, który w bankach potrafi wynieść nawet kilkadziesiąt groszy!