Wspólnoty mieszkaniowe miały być świetną alternatywą dla skostniałych spółdzielni, które przez lata zapracowały sobie na bardzo nieciekawą opinię. Nareszcie mieszkańcy otrzymali możliwość samodzielnego gospodarowania budynkiem i demokratycznego, przejrzystego podejmowania decyzji remontowych. Piękna idea nie zawsze się jednak sprawdza. Wiele osób narzeka na funkcjonowanie wspólnot mieszkaniowych. Największy zarzut dotyczy sposobów wykorzystywania budżetu remontowego.
Każdy mieszkaniec budynku zarządzanego przez wspólnotę ma obowiązek dorzucać się do budżetu remontowego. Czasami kwota ta jest wliczona w czynsz, częściej jednak stanowi osobną pozycję. Kwoty są różne: od kilkudziesięciu do nawet ponad 100 złotych miesięcznie. Wszystko zależy od miasta, zasobności portfeli mieszkańców, klasy budynku i potrzeb remontowych.
Celem takiej zbiórki jest oczywiście sukcesywne modernizowanie budynku. Wspólnota z budżetu opłaca np. ocieplenie bloku, remonty balkonów, wymianę okien w części wspólnej, wymianę domofonów itd. Wszystko brzmi dobrze. Pod warunkiem, że mieszkańcy dokładnie wiedzą, na co mają zostać przeznaczone ich pieniądze.
W każdej wspólnocie powinien znaleźć się skarbnik, który pełni swoją funkcję społecznie. Obowiązkiem jego i przewodniczącego wspólnoty jest informowanie mieszkańców o planach remontowych i przede wszystkim przedstawianie kosztorysu przeprowadzonych prac. Chodzi o to, aby nikt nie miał poczucia, że jego pieniądze są wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem.
Aby mieć jakikolwiek wpływ na działania wspólnoty mieszkaniowej, musisz chodzić na jej zebrania. Te najczęściej odbywają się raz na kwartał. Mieszkańcy otrzymują raport budżetowy i dyskutują na temat celów remontowych czy planów rozwoju wspólnej infrastruktury. Każdy może się wypowiedzieć na dany temat, zgłosić swoje propozycje, uwagi, poskarżyć się na sposób zarządzania wspólnotą czy np. zasugerować sąsiadom, by ci bardziej dbali o porządek na terenie budynku.
Kluczowe są jednak kwestie finansowe. Wspólnota to mały organizm, ale dający spore pole do manipulacji. Część członków może zawiązać sojusz i forsować wygodne dla siebie rozwiązania, kosztem pozostałych mieszkańców. Nie wolno się na to zgadzać! Jeśli wspólny budżet notorycznie jest przeznaczany na prace w jednej części budynku, podczas gdy druga jest bardzo zaniedbana, należy wszcząć alarm i zaprotestować przeciwko takim działaniom. W końcu to także Twoje, niemałe pieniądze.
Jeśli czujesz się na siłach i uważasz, że lepiej pokierujesz wspólnotą, możesz wystartować w wyborach na jej przewodniczącego. Pamiętaj jednak, że wówczas to Ty znajdziesz się na celowniku, co rzadko bywa komfortowe.